/, data dodania: 08.10.2025

PIP skontroluje też zlikwidowane firmy

Zakończenie działalności gospodarczej nie będzie już sposobem dla nieuczciwych pracodawców na uniknięcie odpowiedzialności za łamanie prawa pracy.

Zgodnie z projektem ustawy o zmianie ustawy o Państwowej Inspekcji Pracy oraz niektórych innych ustaw, przygotowanym przez Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, inspektorzy zyskają prawo do kontroli również wobec podmiotów, które zakończyły działalność lub utraciły status pracodawcy w ciągu roku przed rozpoczęciem kontroli.

Domknięta furtka

Nowelizacja ma uszczelnić system nadzoru i uniemożliwić przedsiębiorcom ucieczkę spod jurysdykcji PIP przez szybkie rozwiązanie umów czy likwidację działalności.

- W praktyce mieliśmy do czynienia z sytuacjami, w których przedsiębiorcy, po otrzymaniu zawiadomienia o planowanej kontroli, a nawet w jej trakcie, zwalniali wszystkich pracowników. Obecne przepisy mówią jasno: jeśli podmiot nie ma już statusu pracodawcy, nie może podlegać kontroli inspekcji pracy. W rezultacie inspektor, mimo posiadania informacji o wcześniejszych nieprawidłowościach, nie miał możliwości podjęcia działań. Nie mógł np. sprawdzić, czy były wypłacane wynagrodzenia i gdy wykrył zaległości, wydać nakazu płacowego - mówi Marcin Stanecki, główny inspektor pracy.

- Nowelizacja ma przeciwdziałać takim sytuacjom. Zdarzało się bowiem, że niektóre podmioty - działając z pełną świadomością - wykorzystywały obecną konstrukcję przepisów, by uniknąć np. wypłaty zaległych wynagrodzeń. Po zaproponowanej przez Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej zmianie przepisów inspektorzy będą mogli interweniować również wobec takich firm, analizując naruszenia prawa w okresie jednego roku przed rozpoczęciem kontroli - dodaje Marcin Stanecki.

Resort pracy podkreśla, że zmiany są konieczne, biorąc pod uwagę dynamikę rynku pracy i częste przekształcenia własnościowe.

- To zmiana w dobrym kierunku i może mieć pozytywne rezultaty w obszarze przestrzegania prawa pracy i regulacji w obszarze bhp. Z pewnością ograniczy to sytuacje skrajne, gdzie w obliczu ewidentnych nieprawidłowości decydowano się na takie kroki jak rozwiązywanie umów, które potem zawierane były na nowo, gdy ryzyko kontroli PIP zostało oddalone - podkreśla radca prawny Sławomir Paruch, partner w kancelarii PCS.

Związkowcy również popierają proponowane rozwiązanie.

- To racjonalna i potrzebna zmiana, gdyż obecne przepisy mogą blokować możliwość dokonania kontroli PIP wobec podmiotów, które utraciły status pracodawcy lub przedsiębiorcy. Proponowana regulacja umożliwi zatem inspektorom pracy skuteczną realizację funkcji kontrolnych w tego typu przypadkach - mówi Paweł Śmigielski, dyrektor wydziału prawno-interwencyjnego Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych.

Z punktu widzenia przedsiębiorców ta zmiana oznacza konieczność przechowywania i udostępniania dokumentacji kadrowo-płacowej przez co najmniej rok po zakończeniu działalności. Inspektorzy będą mogli żądać przedstawienia m.in. umów, list płac, ewidencji czasu pracy i dokumentacji bhp.

Resort argumentuje, że to rozwiązanie "ma charakter prewencyjny i gwarancyjny", bo pozwoli zapobiec unikaniu odpowiedzialności i zabezpieczy prawa pracowników, którzy zgłaszają naruszenia po zakończeniu współpracy.

Szersza kontrola

Co istotne, nowelizacja przewiduje rozszerzenie zakresu kontroli Państwowej Inspekcji Pracy, który określa art. 13 pkt 1 ustawy o Państwowej Inspekcji Pracy (t.j. Dz.U. z 2024 r. poz. 1712 ze zm.).

Obecnie kontrolą objęci są przede wszystkim pracodawcy, czyli firmy zatrudniające pracowników na podstawie umowy o pracę, a także - w obszarze bezpieczeństwa i higieny pracy oraz legalności zatrudnienia - również przedsiębiorcy, którzy formalnie nie są pracodawcami, oraz inne jednostki organizacyjne, na rzecz których świadczona jest praca przez osoby fizyczne, w tym także przez osoby prowadzące działalność na własny rachunek, bez względu na rodzaj zawartej umowy.

Po zmianach inspektorzy PIP będą mogli badać u tych przedsiębiorców nie tylko kwestie bhp i legalności zatrudnienia, lecz także rodzaj zawieranych umów. Jeśli okaże się, że umowa cywilnoprawna faktycznie spełnia warunki stosunku pracy z art. 22 kodeksu pracy (czyli praca jest wykonywana w określonym miejscu, czasie, pod kierownictwem i za wynagrodzeniem), PIP będzie mogła zakwestionować taką praktykę i wskazać, że powinna być zawarta umowa o pracę.

Organizacje pracodawców z rezerwą podchodzą do rozszerzenia uprawnień PIP

- W sytuacji niskiego bezrobocia i niedoboru pracowników rozszerzanie kompetencji PIP może budzić wątpliwości. Takie rozwiązania byłyby uzasadnione w czasach, gdy stopa bezrobocia była dwucyfrowa, a pracodawcy mieli faktyczną przewagę negocjacyjną. Dziś jednak proponowane przepisy mogą działać zniechęcająco - przedsiębiorcy mogą zastanawiać się, czy w ogóle podejmować współpracę z osobami fizycznymi, skoro nawet po zamknięciu firmy mogą ponosić konsekwencje. To regulacja potencjalnie antyrozwojowa, która może ograniczyć skłonność do tworzenia nowych miejsc pracy - ocenia Piotr Rogowiecki, dyrektor departamentu analiz i legislacji Pracodawców RP.

Na możliwe konsekwencje zmian zwraca uwagę Bartosz Tomanek, adwokat i partner w kancelarii PCS.

- W praktyce ta zmiana może dotknąć także firmy, które zdecydowały się na zawieszenie albo zakończenie swojej działalności, ale z różnych względów nie zostały finalnie zlikwidowane i pozostają w uśpieniu, nie zatrudniając żadnego pracownika. Takie firmy również mogą trafić pod lupę PIP i spowodować, że podmiot będzie się musiał obudzić i wyjaśniać wątpliwości PIP w trakcie kontroli - wskazuje ekspert. ©℗

(DGP z 08.10.2025)

Inforakademia
Notyfikacje

Czy chcesz otrzymywać informacje o najnowszych szkoleniach? Zgódź się na powiadomienia od wideoakademii

Powiadomienia można wyłączyć w preferencjach systemowych
NIE NIE
TAK TAK