6/2023 [dodatek: Monitor Biur Rachunkowych], data dodania: 05.06.2023 PROBLEM
Przez półtora miesiąca miałam zatrudnioną "samodzielną" księgową na umowę o pracę. Do tej pory pracowałam sama, lecz musiałam udać się na operację. Na okres nieobecności chciałam powierzyć poprowadzenie mojego biura komuś znajomemu, ale nikt z nich nie chciał się zgodzić ze względu na problemy kadrowe w swoich firmach, nawet za bardzo wysokie wynagrodzenie. Nie mając innego wyjścia, postanowiłam, że muszę zrekrutować taką osobę, która poprowadzi biuro przez czas związany z konieczną operacją. W ogłoszeniu o pracę wyraźnie było napisane, że poszukuję samodzielnej księgowej do spółek z o.o. W trakcie rekrutacji kandydaci otrzymali bardzo dużo zadań do rozwiązania w domu. Ich wykonanie musiało zająć kilkanaście godzin, a dotyczyły praktycznie wszystkich problemów, jakie występują w moim biurze. W wyniku rekrutacji zatrudniłam pracownicę na umowę o pracę, która jak się później okazało, przysporzyła mi sporo problemów. Pierwszego dnia, w którym wróciłam do biura (było to w 9 tygodniu pracy tej księgowej), pani księgowa zapłakana prosiła mnie o to, żeby rozwiązać umowę o pracę, ponieważ ona musi wrócić do swojej miejscowości, gdyż ktoś z jej rodziny uległ ciężkiemu wypadkowi, a ona będzie musiała zająć się tą osobą i natychmiastowo wyjechać. Powiedziała mi, że następnego dnia zgłosi się do mnie jej koleżanka, którą będę mogła zatrudnić na pełen etat i z czystym sumieniem mi ją poleca. Ta księgowa wręcz histerycznie płakała i robiło jej się słabo, więc zgodziłam się na "natychmiastowe" odejście.
W sporządzonym ekspresowo porozumieniu o rozwiązaniu umowy o pracę zawarliśmy zapis o zwrocie części wynagrodzenia za okres, od którego opuściła już pracę, które na miejscu mi oddała (otrzymała wynagrodzenie za 2 miesiące z góry przed pójściem na operację).
W tym też dniu pozostałam w biurze i zaczęłam czytać wiadomości od klientów, których treść mnie zaniepokoiła (m.in. czemu nie dostali informacji o podatkach do tej pory). Wobec tych sygnałów zweryfikowałam stan dokumentacji klientów, których jej powierzyłam. Stwierdziłam potężne braki, dokumenty byłby niezaksięgowane, praktycznie wcale. Próbowałam skontaktować się z byłą pracownicą, lecz nie odbierała ode mnie telefonu. Koleżanka tej księgowej również się nie zgłosiła.
W związku z tym zaczęłam szukać jakieś innej drogi kontaktu do byłej pracownicy i okazało się, że ta pani nigdy nie była samodzielną księgową, a umieszczone w CV informacje na ten temat były ewidentnie nieprawdziwe. W CV nie było wymienionej nazwy ostatniego biura, w którym pracowała. Dowiedziałam się jednak przypadkowo, że z ostatniego biura odeszła, ponieważ nie otrzymała żądanej, bardzo wysokiej podwyżki, a tego nie uczyniono ze względu na jej niezbyt wysokie kompetencje. Właściciel tego biura powiedział mi, że pokazała mu w Internecie komentarze osób, który odpowiadały na umieszczony przez nią wpis dotyczący jej zarobków w jego biurze rachunkowym. Brak podwyżki argumentował tym, że pomimo tego, że pracowała w biurach rachunkowych przez 15 lat, to zawsze jako asystentka i nigdy nie wykonywała obowiązków samodzielnej księgowej. Stwierdził przy tym, że w tym momencie nadal nie jest w stanie samodzielnie obsługiwać spółek, co ona mu przyznała. Badając tę sprawę, jestem obecnie również przekonana, że zadania rekrutacyjne rozwiązał dla niej ktoś inny, gdyż na jednej grupie z Facebooka znalazłam zapytania o to, jak rozwiązać niektóre z moich zadań rekrutacyjnych. Uświadomiłam sobie również, że podczas ustnej rozmowy rekrutacyjnej przeprowadzonej online miała ona skierowany dosyć wysoko wzrok, tak trochę nienaturalnie, jakby ktoś stał z tyłu za jej laptopem, poza widokiem kamery i jej podpowiadał. Tak czy inaczej wybrałam ją, ponieważ w swoim CV miała duże doświadczenie jako samodzielna księgowa (choć nie było nazwy ostatniego biura rachunkowego, w którym pracowała), a poza tym oddała mi prawidłowo rozwiązane zadania. Przed podjęciem pracy prowadziłam jeszcze z tą panią korespondencję e-mail. Mam nawet maila, w który wymieniłam jej wszystkich klientów do obsługi oraz informacje o tym, czym się zajmują, jakiej liczby dokumentów może oczekiwać oraz jakie mogą wystąpić przy ich obsłudze problemy. Odpisała, że z pewnością sobie poradzi, gdyż w innych biurach rachunkowych miała o wiele więcej obowiązków i przez ostatnie lata pracowała na tym samym programie księgowym co moje biuro. Co więcej - na wszelki wypadek - dałam jej numer do mojej koleżanki, która mogłaby doradzić jej w problematycznych kwestiach.
Gdy tylko dowiedziałam się o tym, co zrobiła była pracownica, zadzwoniłam do moich klientów i przedstawiłam sprawę. Większość odpowiedziała, że rozumie sytuację, ale oczekują przyjęcia przeze mnie pełnej odpowiedzialności za to zdarzenie, jak najszybszego zaksięgowania dokumentów, złożenia JPK do urzędu skarbowego, podania wysokości podatków do zapłaty i pokrycia ewentualnych odsetek. Spowodowane przez zrekrutowaną pracownicę braki były tak duże, że musiałam zapłacić innemu biuru rachunkowemu za księgowanie tych firm w trybie ekspresowym. Zaległości były tak duże, że przy wyprowadzeniu ich pracowały 4 samodzielne księgowe. Zdanie wykonały szybko w weekend, ale koszt tej operacji przekroczył znacząco trzykrotność miesięcznego wynagrodzenia mojej byłej pracownicy, pomimo tego, że wybrałam firmę oferującą średnią cenę. Tak czy inaczej praca została wykonana naprawdę szybko i solidnie, a dzięki temu żaden z klientów nie wypowiedział umowy.
Dodatkowo chcę nadmienić, że informatyk, który obsługuje nasze biuro, zrobił dla mnie raport o historii pracy pani "samodzielnej" księgowej. Wynika z niego, że bardzo często szukała informacji na temat ewidentnych podstaw księgowości (i to wielokrotnie), a później szukała już ofert pracy dla młodszej księgowej w swoich rodzinnych stronach. Raport wskazywał jednak, że przebywała w biurze przez wymagany czas pracy.
Czy mogę dochodzić od niej wyższej kwoty niż trzymiesięczne wynagrodzenie? Czy to, co zrobiła, jest oszustwem?
RADA
Opis zdarzenia przedstawiony przez autorkę pytania wskazuje, że księgowa spowodowała szkodę umyślnie. Można zatem dochodzić od niej pełnego naprawienia szkody.
UZASADNIENIE
Zasady odpowiedzialności pracownika za wyrządzoną szkodę zależą od tego, czy nastąpiła ona z jego winy nieumyślnej czy też umyślnej. W przypadku winy nieumyślnej pracownik odpowiada tylko do kwoty trzymiesięcznego wynagrodzenia pracownika, które przysługiwało mu w dniu wyrządzenia szkody. Odpowiedzialność ograniczona jest do rzeczywistej straty. Natomiast w sytuacji, gdy szkoda została wyrządzona umyślnie, pracownik odpowiada bez żadnych ograniczeń, nie tylko za rzeczywistą stratę, lecz także za utracone korzyści. W rozpatrywanej sprawie za szkodę należy uznać wynagrodzenie, które autorka musiała zapłacić innej firmie za wykonanie obowiązków, z których nie wywiązała się pracownica. Tryb kosztownego ekspresowego postępowania był przy tym uzasadniony, gdyż księgi powinny być doprowadzone do stanu zgodnego z prawem jak najszybciej, chociażby ze względu na odsetki od zobowiązań podatkowych, które powiększałyby jeszcze bardziej wysokość szkody. Samo powierzenie naprawienia szkody innej firmie wynikało przy tym z faktu, że pracownica unikała kontaktu z autorką pytania. Nie mogła ona zatem wyjaśnić sytuacji i ewentualnie uzyskać poprawienia ksiąg od byłej pracownicy.
Należy podkreślić, że gdyby po zaksięgowaniu dokumentów okazało się, że klienci biura mają do zapłaty odsetki wynikające z nieterminowej zapłaty podatku, które pokryło biuro rachunkowe, to właścicielka biura mogłaby dochodzić odszkodowania w ich wysokości od byłej pracownicy. Uprawniona byłaby także do dochodzenia odszkodowania za utracone korzyści, gdyby jakikolwiek klient odszedł z biura z powodu działania byłej pracownicy.
Kodeks karny wskazuje (art. 286 Kk), że przestępstwo oszustwa polega na tym, że ktoś:
(…) w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, doprowadza inną osobę do niekorzystnego rozporządzenia własnym lub cudzym mieniem za pomocą wprowadzenia jej w błąd albo wyzyskania błędu lub niezdolności do należytego pojmowania przedsiębranego działania.
Sprawca tego czynu musi przy tym działać umyślnie, w zamiarze bezpośrednim w celu osiągnięcia korzyści majątkowej. W przedmiotowej sprawie niewątpliwie pracownica wprowadziła właścicielkę biura rachunkowego w błąd co do tego, że pracowała jako samodzielna księgowa i posiada określone kompetencje. Doprowadziła również właścicielką biura do niekorzystnego rozporządzenia mienia w postaci zapłaty wynagrodzenia osobie, która nie posiada kompetencji do wykonania danej pracy. Jednak najtrudniejszym może być udowodnienie, że "chciała" doprowadzić do niekorzystnego rozporządzenia mieniem. Znamieniem czynu zabronionego w postaci oszustwa nie jest bowiem każda wina umyślna, lecz jej bardzo specyficzna postać, tj. zamiar bezpośredni kierunkowy (sprawca świadomie chce popełnienia czynu zabronionego w celu osiągnięcia korzyści majątkowej), który czasami jest trudno udowodnić. Organy ścigania w takich sprawach bardzo często umarzają je, powołując się na ich cywilny charakter. W przedmiotowej sprawie organ prowadzący postępowanie mógłby podjąć decyzję o jego umorzeniu, motywując tym, że pracownica nie działała w zamiarze bezpośrednim, gdyż była w pracy przez wymagany prawem czas, a także zwróciła kwotę wynagrodzenia za tę część miesiąca, w której nie pracowała. Organ prowadzący mógłby zatem stwierdzić, że sprawa nie ma charakteru karnego, lecz dotyczy zwykłego niewykonania lub nienależytego wykonania obowiązków pracowniczych, a tym samym powinien zająć się nią sąd cywilny.
Pomimo ryzyka umorzenia sprawy (choć w przedmiotowej sprawie istnieje realna szansa na uzyskanie wyroku skazującego), warto zawsze składać zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa, gdyż może zostać zebrany w nim materiał dowodowy przydatny do prowadzenia sprawy cywilnej o odszkodowanie, a ewentualny wyrok skazujący wiązałby sąd cywilny, co ułatwiłoby prowadzenie procesu przez autorkę pytania. W rozpatrywanym przypadku warto również rozważyć złożenie zawiadomienia o popełnieniu wykroczenia z art. 61 § 1 kodeksu wykroczeń, polegającego na przywłaszczeniu sobie stanowiska, tytułu lub stopnia, do których księgowa nie ma prawa. Taki czyn podlega karze grzywny do 1000 złotych albo karze nagany. W razie wydania wyroku skazującego sąd cywilny nie jest nim co prawda związany, gdyż czyn ten nie ma charakteru przestępstwa (a tylko wykroczenia), ale materiał dowodowy zgromadzony w takiej sprawie również mógłby pomóc w prowadzeniu procesu cywilnego.
W przedmiotowej sprawie, gdyby nawet nie udało się udowodnić winy umyślnej w postaci zamiaru bezpośredniego kierunkowego, charakterystycznego dla przestępstwa oszustwa, istnieje bardzo realna szansa na udowodnienie winy umyślnej w zamiarze ewentualnym, który również powoduje pełną odpowiedzialność pracownika za wyrządzoną przez niego szkodę. Sąd Najwyższy w wyroku z 9 marca 2010 r. (sygn. akt I PK 195/09, OSNP 2011/17-18/227) stwierdził, że:
Do przypisania pracownikowi w wyrządzeniu szkody winy umyślnej pod postacią zamiaru ewentualnego wystarczy świadomość, że jego działania lub zaniechania mogą doprowadzić do powstania szkody i godzenie się na to.
W przedmiotowej sprawie pracownica, która nie była samodzielną księgową i nigdy takiego stanowiska nie zajmowała, z pewnością miała świadomość tego, że jej brak umiejętności może wyrządzić szkodę pracodawcy. Logicznym wydaje się również, że nie miała podstaw, aby przypuszczać, iż szkody takiej uniknie, a co najmniej godziła się na to, że ją popełni. Podczas ewentualnej sprawy cywilnej adwokat lub radca prawny reprezentujący pracownicę najprawdopodobniej będzie chciał udowodnić, że działała nie w ramach zamiaru ewentualnego, lecz lekkomyślności, która jest postacią winy nieumyślnej. Lekkomyślność polegałaby w tej sprawie na tym, że pracownik, przewidując możliwość wyrządzenia szkody bezpodstawnie, przypuszcza, że jej uniknie. Jak widać, ten rodzaj winy jest bardzo podobny do zamiaru ewentualnego. Oczywiście nikt nie zna stanu umysłu pracownika w chwili czynu, a wnioskowanie na ten temat sąd oprze na podstawie wszelkich okoliczności towarzyszących działaniu pracownika. Dlatego też warto byłoby przeprowadzić dowód z zeznań świadka w osobie właściciela poprzedniego biura rachunkowego, który rozmawiał z byłą pracownicą o podwyżce i w trakcie rozmowy powiedział jej, że nie jest stanie samodzielnie obsługiwać klientów, co ona potwierdziła. Wzmacniałoby to tezę, że pracownica wyrządziła szkodę co najmniej w zamiarze ewentualnym. Oczywiście należy mieć na uwadze to, że ludzie nie lubią zeznawać w sądach i często wezwani w charakterze świadka zasłaniają się niepamięcią, co mogłoby mieć miejsce zwłaszcza w sytuacji, gdyby właściciel tego biura nie chciał, żeby ta pracownica ujawniła jakąś informację dotyczącą jego firmy.
POWOŁANE WYROKI SĄDÓW:
Podstawa prawna
Marcin Szabłowski
adwokat