Zadania zlecone przekazywane przez państwo JST są przedmiotem licznych kontrowersji. Konflikt najczęściej dotyczy tego, czy środki przekazywane przez szczebel centralny na ich realizację są wystarczające. Problem jest jednak dużo szerszy. W dyskusji nad tym zagadnieniem trudno ominąć również takie wątki, jak stworzenie standardów wykonywania zadań zleconych, podział zadań publicznych między poszczególne szczeble samorządu oraz przemodelowanie istniejącego systemu finansowania JST.
Problem braku odpowiednich środków na pokrycie kosztów zadań zleconych samorządom nie jest nowy. Z całą mocą dał on o sobie znać jednak dopiero na przełomie dekad, gdy w wyniku perturbacji w światowej gospodarce jednostki samorządu terytorialnego (JST) zaczęły się borykać z problemami finansowymi.
Przyczyny problemów
Praprzyczyna problemów z finansowaniem zadań zleconych pojawiła się jednak dużo wcześniej. Wynikają one z braku zaufania do JST. By ją znaleźć, należy sięgnąć do początku lat 90. w przypadku gmin oraz przełomu wieków w przypadku powiatów i województw. Tworzono wtedy samorząd, nie mając doświadczenia w zakresie sposobu liczenia kosztów świadczenia usług. Wielkość środków przekazywanych samorządom opierała się na tzw. etatyzacji. Chodzi tu o mechanizm polegający na szacowaniu liczby etatów niezbędnych do wykonywania określonych zadań i przekazywaniu odpowiednich do ustaleń kwot. Ten mechanizm funkcjonuje do dziś.
Problemem były też różne punkty startu poszczególnych JST, a przeliczanie środków odbywało się według tego samego wskaźnika, przez co nastąpiła jeszcze większa polaryzacja.
Duży wpływ wywarły również zmiany demograficzne, w jednych przybywało ludności, w innych wręcz odwrotnie. W rezultacie, przy braku modyfikacji wskaźników, w różnych JST na to samo zadanie przeznaczane są kwoty, które różnią się per capita nawet kilkukrotnie.
Obecna sytuacja
Jak pokazują badania, w wielu powiatach dotacja pokrywa 50%-75% kosztów zadania zleconego, i to tylko w odniesieniu do wynagrodzeń pracowników, a nie pełnego kosztu świadczenia usługi, takich jak koszty przesyłek pocztowych, wynajem pomieszczeń itp.
Znany jest także przypadek problemów finansowych województwa mazowieckiego, które wykonuje zadania zlecone na podstawie wyceny z 2006 roku. Tylko w tym roku będzie ono musiało dopłacić 4-5 mln zł. Skala niedofinansowania zadań w tym przypadku wynosi między 50% a 80%. Z podobnymi problemami muszą się borykać również inne województwa, a także gminy.
Po stronie samorządów stoi ustawa z 8 marca 1990 r. o samorządzie gminnym, która szczeblowi centralnemu nakazuje pełne pokrycie kosztów zadań zleconych. Co ciekawe, podobnych zapisów brakuje w ustawach z 5 czerwca 1998 r. o samorządzie powiatowym i z 5 czerwca 1998 r. o samorządzie wojewódzkim, choć istnieje raczej niepisana reguła o podobnym traktowaniu JST wyższych szczebli, a brak stosownych zapisów traktowany jest jako niedopatrzenie ustawodawcy. Potwierdzają to wyroki sądów, według których brak pełnego pokrycia kosztów zadań zleconych przez szczebel centralny jest naruszeniem przepisów o dochodach JST.
Całą sytuację komplikuje dodatkowo stanowisko regionalnych izb obrachunkowych (RIO). Na przykład mazowiecka RIO przyjęła, że niedopuszczalne jest ujmowanie w planie finansowym dopłat do zadań zleconych. Mamy zatem do czynienia z dość absurdalną sytuacją. Z jednej strony, ich nierealizowanie jest naruszeniem prawa, z drugiej jednak, wpisanie do budżetu kosztów tych zadań ponoszonych przez stronę samorządową jest również nielegalne, ponieważ stanowi naruszenie przepisów o finansach publicznych. Taka sytuacja prowadzi do zaciemnienia obrazu finansów publicznych oraz utrudnia wykazanie, jakie koszty w rzeczywistości są ponoszone przez stronę samorządową.
Argumenty wojewodów
Sprawa prezentuje się inaczej z punktu widzenia reprezentantów administracji centralnej, jakimi są wojewodowie. Powołują się oni na zapisy ustawy z 27 sierpnia 2009 r. o finansach publicznych, które mówią o racjonalności i efektywności wydatków. Pojawia się zarzut, że gdyby te same zadania były wykonywane przez urzędy wojewódzkie, odbywałoby się to znacząco taniej. Tak stało się z zadaniami, które wróciły do kompetencji wojewody. Są one wykonywane taniej niż wtedy, gdy znajdowały się w pieczy marszałka. Wszystko to przy zamrożeniu płac na poziomie z 2007 roku i ciągłego przyrostu liczby decyzji administracyjnych. Jak się podkreśla, możliwe jest to dzięki wykorzystaniu nowoczesnych metod zarządzania: poprzez cele, poprzez pomiar obciążenia pracą na każdym stanowisku oraz wdrażanie elektronicznego systemu zarządzania dokumentów. W konsekwencji możliwe staje się obniżanie jednostkowego kosztu wdrażania decyzji.
Wyzwania
Sytuacja wymaga zmian. Eksperci jako wysoce pożądaną podają konieczność wystandaryzowania usług publicznych w Polsce w zakresie zadań zleconych. W wypowiedziach przedstawicieli Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji (MAC) pojawiają się sygnały o potrzebie tworzenia jakościowych standardów wykonywania zadań zleconych oraz wyceny związanych z nią nakładów pracy i kosztów. Te z kolei miałyby na odpowiednim poziomie być pokrywane. Wstępem do tego działania była rekonstrukcja systemu dotacji na zadania zlecone z zakresu ewidencji ludności i spraw cywilnych. Dotychczasową kwotę podzielono w proporcji 75% do 25%. Każda JST otrzymuje obecnie trzy czwarte dotychczasowej dotacji. Dla tych z kolei, którzy wykażą się większą liczbą zadań z zakresu spraw cywilnych, przekazane zostanie pozostałe 25%. Wyceniono przy tym godzinę pracy urzędnika i obiecano zapłatę za wszelkie decyzje bez limitów.
Podkreśla się jednak, że standaryzacja musi być przeprowadzona z punktu widzenia zadaniowego, a nie na podstawie elementów kosztowych, gdyż takie podejście utrudnia poznanie efektu wydatkowania środków. Tego typu działania pozwalają na uniknięcie zawyżania kosztów w samorządach.
Interesujące rezultaty przynoszą również ankiety przeprowadzane wśród wojewodów. Wyniki okazują się dość zaskakujące. Według nich nie istnieje jednolita lista zadań zleconych w województwach. Zarówno wojewodowie, jak i marszałkowie mają w swojej dyspozycji różne wykazy.
Kolejne zagadnienie dotyczyło możliwości przesunięć zadań zleconych między szczeblami administracji. Według deklaracji, około 70% zadań może bez żadnych przeszkód zostać przekazanych województwom jako ich zadania własne, 20% z nich powinno znaleźć się na szczeblu urzędów wojewódzkich, zaś około 10% można przekazać na poziom powiatu.
Pod rozwagę należy także wziąć celowość niektórych wydatków, szczególnie gmin. Częstym przykładem, który pojawia się w publicznych dyskusjach, są urzędy stanu cywilnego. Wiele z nich, szczególnie w małych gminach, wydaje na tyle mało decyzji (nawet zaledwie po kilka w miesiącu), że dopłacanie do funkcjonowania każdego z nich wydaje się finansowo nieuzasadnione. Sposobem może być zawiązywanie porozumień i wspólne wykonywanie zadań.
Nie do ominięcia w kontekście wykonywania zadań zleconych i ich ewentualnego przekształcenia na zadania własne jest również rekonstrukcja systemu dochodów JST. Coraz powszechniej pojawia się postulat wprowadzenia PIT-u samorządowego. Niektóre pomysły zakładają przekazywanie wszystkich dochodów osiąganych w pierwszej grupie podatkowej do samorządu. Zapis ten uzyskał poparcie MAC. Pojawia się także postulat, by JST w niewielkich widełkach mogły regulować wysokość stawek tej daniny, co pozwoliłoby zwiększyć identyfikację mieszkańców z samorządami.
Więcej sporów rodzi VAT. Z jednej strony, pojawiają się głosy, że dywersyfikacja dochodów jest dobra, z drugiej z kolei, że jest to podatek niezwiązany z samorządem, podatny na zmiany koniunktury i wyłudzenia. Pod rozwagę poddawane są także pomysły powrotu podatków od darowizn i spadków oraz od czynności cywilnoprawnych na szczebel centralny ze względu na łatwiejszą regulację.
RAFAŁ OSIŃSKI
Autor jest ekonomistą specjalizującym się w tematyce finansów samorządowych